21 Lipiec 2019
Pychoteam: Mistrzostwa Polski

Dzisiaj se pyknęliśmy Mistrzostwa Polski, było spoko.
Zaczęliśmy od meczyku z Dzbany Łódź, trochę taką legendą playarenki, no i wyszliśmy trochę przestraszeni. Dostaliśmy brameczkę i wydawało się, że rywale mają nas na talerzu, ale paradoksalnieeee szybciutko udało nam się wyrównać, a ukłuł niezawodny Sapi. Wtedy to zaczęła się zabawa. Raz po raz znajdowaliśmy się pod bramką rywala, ale piłka nijak nie chciała wpaść, czyli scenariusz dobrze już nam znany. Niestety, po fenomenalnym błędzie sędziego w końcówce straciliśmy drugą sztukę i po w sumie całkiem wyrównanym meczu pełną pulę zgarnęły Dzbany.
Drugi meczyk zagraliśmy z Galacticos Lizard King Toruń i to była jakaś patologia w naszym wykonaniu. Nie wychodziło nam nic - ani podania diagonalne, ani ekspansywna, eksplozywna, ekscytująca gra. Z kronikarskiego obowiązku - wynik końcowy to 2:4 w plecy, drugą bramkę dorzucił Sapi po rajdzie Albiego, a potem Patryk po raz kolejny pokazał, że jest dobry jak na krakoską playkę i otworzył (jednocześnie zamykając) swoje konto bramkowe na tym turnieju.
Na trzecie spotkanie z Szikago Bols wyszliśmy jeszcze z pewnymi nadziejami. Trzybramkowe zwycięstwo dawałoby nam awans, przy ewentualnej przegranej Dzbanów z Galácticos. I w końcu można powiedzieć, że zagraliśmy na poziomie, na jaki nas stać. Daniel słał potężne bomby, Kopia był wszędzie, obrona funkcjonowała, każdy był jak profesor i każdy walczył jak matador. Piękny meczyk, wygrana 3-2 po dwóch bramach Daniela i jednej Przema osłodziła nam trochę brak awansu do następnej rundy.
Skład: Daniel , Sapi, Albi, Kopia, Siwy, Patryk, Damian, Paweł, Przemek, Kalfi, Madzia, Paulina
Kopia jak dla mnie MVP.
Zaczęliśmy od meczyku z Dzbany Łódź, trochę taką legendą playarenki, no i wyszliśmy trochę przestraszeni. Dostaliśmy brameczkę i wydawało się, że rywale mają nas na talerzu, ale paradoksalnieeee szybciutko udało nam się wyrównać, a ukłuł niezawodny Sapi. Wtedy to zaczęła się zabawa. Raz po raz znajdowaliśmy się pod bramką rywala, ale piłka nijak nie chciała wpaść, czyli scenariusz dobrze już nam znany. Niestety, po fenomenalnym błędzie sędziego w końcówce straciliśmy drugą sztukę i po w sumie całkiem wyrównanym meczu pełną pulę zgarnęły Dzbany.
Drugi meczyk zagraliśmy z Galacticos Lizard King Toruń i to była jakaś patologia w naszym wykonaniu. Nie wychodziło nam nic - ani podania diagonalne, ani ekspansywna, eksplozywna, ekscytująca gra. Z kronikarskiego obowiązku - wynik końcowy to 2:4 w plecy, drugą bramkę dorzucił Sapi po rajdzie Albiego, a potem Patryk po raz kolejny pokazał, że jest dobry jak na krakoską playkę i otworzył (jednocześnie zamykając) swoje konto bramkowe na tym turnieju.
Na trzecie spotkanie z Szikago Bols wyszliśmy jeszcze z pewnymi nadziejami. Trzybramkowe zwycięstwo dawałoby nam awans, przy ewentualnej przegranej Dzbanów z Galácticos. I w końcu można powiedzieć, że zagraliśmy na poziomie, na jaki nas stać. Daniel słał potężne bomby, Kopia był wszędzie, obrona funkcjonowała, każdy był jak profesor i każdy walczył jak matador. Piękny meczyk, wygrana 3-2 po dwóch bramach Daniela i jednej Przema osłodziła nam trochę brak awansu do następnej rundy.
Skład: Daniel , Sapi, Albi, Kopia, Siwy, Patryk, Damian, Paweł, Przemek, Kalfi, Madzia, Paulina
Kopia jak dla mnie MVP.
źródło: Pychoteam
218
FB-komentarze
Komentarze
Copyright © 2018 Monastyrski sp. z o.o.
Dodaj komentarz!